AKTUALNOŚCI
AKTUALNOŚCI
AKTUALNOŚCI
Koszykarze BS Polonii już wrócili do treningów, by druga część sezonu zasadniczego grupy C 2. ligi nie była gorsza od pierwszej.
Runda rewanżowa ma być tylko nie gorsza? No tak, bo lepsza być nie może! Wiemy oczywiście, że nasi koszykarze wygrali już 15 meczów, czyli wszystkie przypadające na pierwszą rundę, więc w sesji rewanżowej mogą pokusić się raptem o to samo, a rekordy niech pozostawią na... play off!
Kiedy na inaugurację sezonu, 28 września, debiutujący w niebiesko-czerwonych barwach 22-letni Karol Korczyk zdobył swoje pierwsze - od razu trzy - punkty, Polonia na 1,5 minuty przed końcem prowadziła w Kielcach z Uniwersytetem Jana Kochanowskiego 99:74. Końcowy wynik 99:78 był bardzo satysfakcjonujący i zapowiadał walkę o najwyższe cele. Najwięcej punktów zdobył wówczas rozpoczynający w Polonii swój drugi sezon Bartosz Wróbel - 22, w tym 3 razy za trzy pkt. 15 „oczek” zdobył Jarosław Giżyński, a 14 Filip Pruefer - obaj podobnie jak Wróbel zaczynali drugi bytomski sezon, a kolejny, obok Korczyka i jeszcze 20-letniego Kamila Kubiaka, debiutant, 19-letni Maksymilian Siwik, też zdobył wszystkie swoje trzy punkty jedną piłką, ale próbował drugiej, którą rozmieniłby „setkę”. Młody nabór „Królowej Śląska” zaczął bez kompleksów, a trochę starsi... debiutanci, eksbielszczanie - 29-letni Wojciech Zub i 28-letni Michał Medes, bytomski rozdział rozpoczęli ostrożnie (odpowiednio 5 i 8 pkt), ale dla Medesa nie był to dobry start, bo potem długo leczył kontuzję.
Tydzień później, w niedzielę, inauguracja w Hali na Skarpie to klasyk z Zagłębiem Sosnowiec. 19 pkt zdobył Wróbel, z czego 15 z 7 rzutów zza łuku, ale 20 „oczek” zaliczył Michał Krawiec, kolejny nasz drugoroczniak, który dwa razy próbował za trzy i oba razy trafił. Siwik znów raz rzucił zza 6,25 m, czym trafił swoje 100%, a Kubiak zaliczył pierwsze w Polonii zdobycze - 8 „worków”, choć nie ma gwarancji czy dziś jeszcze tak się mówi na punkty. Było spokojne 107:67, a setny punkt zdobył Krzysztof Wąsowicz, jeszcze jeden drugoroczniak, ale z... przeszłością - sezon 2018/19 przy Modrzewskiego. Po raz pierwszy w tym sezonie płynące z trybun „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!” pozwoliło chórowi Stowarzyszenia Kibiców Bytomskiej Koszykówki ogłosić nowy rozdział w historii bytomskiego basketu - pierwszy z wielu „setników”
Kolejny mecz był w... czwartek, w Krakowie. „Pasom” 19 pkt rzucił Jarosław Giżyński, naturalnie drugoroczniak, a 16 „oczek” do...rzucił kapitan Marek Piechowicz, dla którego to już czwarty sezon na dworze „Królowej”. Punkt mniej miał Zub, a Wróbel 3 razy 3 i 5 wolnych (z dwójek... zrezygnował). Setkę śmignął Kubiak, a Korczyk potwierdził, iż młodzież z oczywistych względów grająca nie za dużo, chce otrzymywane szanse wykorzystać do maksimum - 6 pkt złożył z dwóch trójek! Drugi obok kapitana czwartoroczniak, Paweł Bogdanowicz, chyba nie lubi się rozpraszać, bo swoje 9 pkt podzielił równo - po trzy, ale z tego go znamy.
Już w pierwszą sobotę po tamtym czwartku (konkretnie 12 października) Polonia gościła Na Skarpie MKKS Rybnik, z „naszym” Karolem Jagodą w składzie. Wszystkich przyćmił Wróbel - 27 pkt, w tym 5 x 3. 2/3 dorobku Wróbla skopiował Paweł Bogdanowicz, ale tylko z dwiema trójkami, a za to z ośmioma osobistymi na 8 możliwych. Setkę ujarzmił Korczyk rzutem - a jakże - za trzy, a po nim na 103:67 trafił jeszcze Kubiak, które uzbierał fajne 14 pkt.
W kolejną sobotę Polonia pojechała do Dąbrowy Górniczej na mecz z rezerwami ekstraligowego MKS-u. Tam show dał Filip Pruefer, jeszcze jeden bytomski drugoroczniak. Tradycyjnie wygrał pierwszą piłkę, a za moment zebrał ją w ataku i otworzył wynik. Potem imponował kolejnymi zbiórkami, blokami i trafieniami. Podjął nawet próbę za trzy, a podsumował wszystko punktami od 100 do 103 oraz na 107. Na końcowy wyniki 109:63 zapracował jeszcze Korczyk. Pruefer zdobył 24 pkt, a Wąsowicz 18, w tym dwie trójki w dwóch próbach, jednak liczba trafień zza 6,25 m, jak i liczba podjętych o nie starań, tym razem nie była - jak na możliwości Polonii(!) - imponująca, ale czwarta kolejna setka w piątym meczu mówiła, że jest dobrze, a może być jeszcze lepiej. Potwierdzały to znakomite nastroje obecnej oczywiście w Centrum im. Zbigniewa Cybulskiego kilkudziesięcioosobowej grupy BSKK „Niebiesko-czerwoni”, której głośny doping to norma, ale była nawet próba meksykańskiej fali.
Ponieważ każdy dzień tygodnia jest dobry na to żeby grać i wygrywać, następny mecz Polonia zagrała Na Skarpie w piątek, 25 października, dokąd przybył KS 27 Katowice, a w jego barwach dobrze nam znany z udanego sezonu 2020/21 w Polonii, Wojciech Leszczyński, dziś jeden z trenerów bytomskiej Akademii 3x3. Rywale ze stolicy Górnego Śląska krzywdy gospodarzom nie zrobili, ale nie pozwolili nikomu z Polonistów choćby zbliżyć się do 20 pkt. Najwięcej jednak nawrzucali im Wróbel i Pruefer - po 16 - ale jak się nie da indywidualnie, to trzeba zespołowo, więc sześciu naszych (jeszcze Bogdanowicz, Krawiec, Giżyński i Piechowicz) przekroczyło „dychę”. Potężny Pruefer bodaj po raz pierwszy w sezonie... przegrał pierwszą piłkę, ale i tak zdobył w tym meczu pierwsze dwa punkty, a pod koniec zawalczył o setny punkt, który dzięki niemu trójką zapisał Kubiak. Bogdanowicz na swoje 14 pkt złożył 4 (najwięcej w meczu) trójki, m.in. trzecią kwartę zamknął spektakularnym rzutem mocno zza łuku równo z syreną, a w ostatniej odsłonie równo z końcem 24 sek.! - Taki rzuty są najłatwiejsze. Po prostu kończy się czas i trzeba rzucać - skwitował wtedy nasz numer 9. Szóste zwycięstwo, a piąte setką stanowiło dobry prognostyk przed dwoma kolejnymi wyjazdami do zespołów uważanych przed sezonem za najgroźniejszych rywali BS-u w drodze po zaszczyty.
Ponieważ dni dla koszykówki są tylko dobre, mecz z AZS-em AWF-em Mickiewiczem Romusem odbył się w środę, 30 października. W nowej hali katowickiej AWF przeciwko „Niebiesko-czerwonym” wystąpili m.in. byli „Niebiesko-czerwoni”: Patryk Wieczorek, Adam Anduła, Kamil Nawrot i Michał Podulka, ale pierwszoplanowych ról nie zagrali, choć gospodarze jako zespół przeciwstawili się bytomskiej nawałnicy. Po 14 pkt zdobyli dla Polonii Wąsowicz i Bogdanowicz (obaj 2x3), 13 Pruefer, a 10 Wróbel. Choć Pruefer wygrał pierwszą piłkę, to jednak katowiccy akademicy za sprawą Wieczorka, a potem Karola Nowakowskiego wyszli na 4:0, a w połowie pierwszej kwarty było już nawet 15:6 i wtedy zawiał wiatr od Bytomia - w ciągu 75 sek. zrobiło się 15:14, a na półtorej minuty przed końcem pierwszej kwarty, po trójce Zuba, stało się pierwsze prowadzenie BS-u 19:18. Potem było jeszcze jedno prowadzenie AZS-u, jeszcze jeden remis i 2 pkt Zuba na wygranie pierwszych 10 minut 23:21. Jeszcze krótko po małej przerwie było 24:24, a potem już poszło... Tym razem do setki brakowało dużo, ale wygrana 20 punktami (81:61) w niełatwo zapowiadającym się meczu miała swoją wymowę. Jeśli w hali AWF-u nie było fajerwerków, to tylko dlatego że dominowała rzetelna koszykówka, a wynik dawał pierwszy obraz następnego meczu Polonii, w Krakowie przeciwko tamtejszemu AZS-owi AGH, który wcześniej wygrał u „Wieszczów” ciut wyżej - 75:64
Przy dalszej żonglerce dniami meczowymi spotkanie dwóch ostatnich wówczas niepokonanych drużyn odbyło się w Grodzie Kraka w niedzielę, 3 listopada. Pewien znany niegdyś (ale czy powszechnie lubiany?) polityk przeszedł do historii stwierdzeniem, iż „mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale po tym jak kończy”, więc prowadzenie gospodarzy 8:4 nie mogło wstrząsnąć „Królową Śląska”. Najpierw łapał kontakt, a wkrótce pierwsze prowadzenie gościom zapewnił Pruefer, aż okazało się, że jest to jego mecz. Wcześniej jednak krakowianie wyszli jeszcze na 17:15, ale już w tej kwarcie nic nie zwojowali, a Zub za trzy i Giżyński za... cztery (2 + 2) doprowadzili do 22:17 przed małą przerwą. Druga kwarta to m.in. 8 pkt Pruefera, przerwane na chwilę dwoma wolnymi Wróbla, a pod koniec 5 pkt krakowianina Dominika Krakowiaka, który przez poprzednie dwa sezony cieszył swą grą naszych kibiców. Po zmianie stron „górniko-hutników”dziewięcioma
Trzeci kolejny wyjazd, niedaleki, do Gliwic, mógłby pozostać bez echa, gdyby nie powrót do „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!” i koncert Giżyńskiego. Nasz nr 16 rozpoczął mecz dwoma trójkami, jeszcze w I kwarcie trafił trzecią i czwartą i dołożył dwa wolne, co dało mu niemal połowę dorobku Polonii w I kwarcie (29:18). Piątą swoją trójkę myknął na początku III odsłony, miał jeszcze trójkę składaną (2+1), a mecz zakończył z 24 punktami. Do „trójkowej” dyspozycji zaczął wracać Wróbel (3 trafienia), a setny punkt zdobył Pruefer i szybko dołożył 2+1 - w sumie miał 20 „oczek”. Po dwa „oczka” Korczyka i Kubiaka dopełniły wynik do 107:58. To była szósta „setka” Polonii wśród kompletu dziewięciu zwycięstw. Ponieważ w tym czasie rekordowa seria dwunastu kolejnych zwycięstw piłkarzy Polonii została przerwana, można już było usłyszeć, iż koszykarze będą chcieli swoich kolegów naśladować, a nawet przewyższyć!
Ponoć ligowe terminarze ustala teraz komputer, więc przed „Królową Śląska” był kolejny, najdalszy wyjazd, do Przemyśla na mecz Niedźwiadkami. Tam od początku nie było co zbierać. Pierwsze punkty zdobył Pruefer, a choć Bruins wyrównali na 2:2, to był ich ostatni korzystny wynik w meczu. W trzeciej kwarcie było „podwójne przebicie” (80:40), setkę tym razem przełamał Kubiak w 33 min, a potem zdobyto jeszcze... 33 punkty! 121:63 to najwyższe zwycięstwo Polonii w pierwszej rundzie, a do strzeleckiego protokołu wpisali się wszyscy (10) Poloniści: Giżyński 18, Wróbel 18 (3x3), Pruefer 17, Wąsowicz 13, Piechowicz 13, Kubiak 12, Zub 9 (1x3), Korczyk 8 (1x3), Bogdanowicz 7 (1x3), Krawiec 6 (1x3).
Po 10. zwycięstwie i 7. setce „Królowa Śląska” wracała Na Skarpę, by 23 listopada zagrać przyśpieszony z grudnia pojedynek z GMS Polaris KKS Tarnowskie Góry. Był to mecz inny niż wszystkie ze względu na oprawę, tym razem jednak nie tylko w wykonaniu Stowarzyszenia Kibiców, ale również zawodników. Akcja „Movember”, mająca na celu zwrócenie uwagi na profilaktykę badań nowotworowych nie tylko mężczyzn, trafiła do twierdzy niezdobytej. Zawodnicy i trenerzy mieli wąsy (symbol akcji), a ci, którzy zarost nosili już długo, zgolili... brody, by wąsy jeszcze podkreślić. Tak właśnie przemodelowany Filip Pruefer skoczył po pierwszą piłkę, ale pierwsze punkty zdobył tarnogórzanin Marcin Majcherek. Wyrównał „osobiście” Giżyński. Było jeszcze 4:4, a w ciągu pierwszy 100 sek. padło 15 pkt. Od 9:6 goście jedynie podganiali. W połowie 2. kwarty, po dwójce Zuba, Polonia miała już 50 pkt, a po trzeciej odsłonie 80! Ostatnia ćwiartka była najmniej bogata w punkty z obu stron i wydawało się, że pierwszy w tym sezonie mecz Polonii Na Skarpie nie przyniesie trzycyfrówki. Jednak Michał Krawiec z narożnika boiska trafił na siedem dziesiątych sekundy przed końcem! Była to jego trzecia trójka w meczu, a w sumie miał 13 pkt. Wróbel dodał 19 (2x3), Bogdanowicz 18 (2x3), po 17 Piechowicz (1x3) i Pruefer. Najbardziej we znaki dali się gospodarzom Przemysław Zygmunciak 24 pkt i 5 trójek, Szymon Podgórski 11 i 2 oraz Łukasz Lewiński 10 - oni i jeszcze grający trener KKS-u Bartłomiej Wróblewski niegdyś przywdziewali niebiesko-czerwone barwy. Jedenaste zwycięstwo, ósma „setka” i kolejny mecz znów w domu, z „Wawelskimi smokami”.
W tradycyjne Andrzejki pierwsze punkty zdobyła Wisła, a potem jeszcze prowadziła 5:2. Pierwsze prowadzenie bytomian to 6:5 za sprawą Wąsowicza, a potem powtórzył się tradycyjny scenariusz z niedoścignioną Polonią w roli głównej! W 8 min na parkiet wszedł Michał Medes, który po pierwszym meczu BS-u w Kielcach leczył kontuzję. Na Skarpie debiutował jako Polonista, ale warunki meczowe znał, bo grał tu jako zawodnik Basket Hills Bielsko-Biała. Szybko zdobył swoje pierwsze dwa punkty, a potem też szybko złapał dwa przewinienia, a wkrótce trzecie. Zrobiło się „kontrowersyjnie”, ale okazało się, iż były to już wszystkie „przewiny” Medesa. Początek drugiej kwarty to 11:0 dla „Niebiesko-czerwonych” i „podwójne przebicie plus”: od 31:15 do 35:17. Druga sekwencja „podwójnego przebicia” miała miejsce w ostatniej odsłonie - znów po 11:0 było 81:39, a potem 84:41 aż do końca! Gdy Pruefer w 37 min wrócił na parkiet, dało się wyczuć, że ma specjalne zadanie do wykonania; najpierw trafił za dwa, potem dołożył jeden wolny, oddał pole Wróblowi (2 oraz 1+1) i Kubiakowi (2), a sam po własnej zbiórce w ataku w swoim stylu złamał setkę, bo to była właśnie jego specjalna misja, co potwierdził grą gestów w stronę naszej ławki. Ostatnie punkty zdobył Marek Dragon, a 103:47 oznaczało wyrównanie rekordu piłkarzy Polonii oraz dziewiąte 100 pkt „Królowej Śląska”, po raz ósmy przekroczone. Najskuteczniejszy był Wróbel, który 22 „oczka” okrasił czterema trójkami. Medes swój powrót po kontuzji zaakcentował 9 punktami. Po jednej trójce zaliczyli Krawiec, Giżyński i Bogdanowicz, a Zub dwie.
Skoro można było grać w Andrzejki, to dlaczego nie na Barbórkę, kiedy to Poloniści pojechali do Częstochowy, by zobaczyć czy w hali sportowej przy Studium WFiS tamtejszej politechniki... iskrzy. Po dwupunktowym otwarciu Krawca Iskra wyrównała na 2:2, co tenże Krawiec zgasił trójką, a Wąsowicz dwójką, ale potem jeszcze migotało przy 6:7, 7:8 i ostatni raz przy 11:13. Potem seria Polonii 26:3 i... „podwójnych przebić” nie dało się już policzyć! Ostatnie 5 punktów dla BS-u, w tym ten setny zdobył Kubiak. Trzynaste zwycięstwo to poprawiony rekord piłkarzy, dziesiąta setka to rekord własny, a oprócz „Que serra, serra” z trybun popłynął chóralny (Stowarzyszenie Kibiców) „Mój jest ten kawałek podłogi”. Trudno się oprzeć wrażeniu, że do „Królowej Śląska” należy... cała podłoga, czy to Na Skarpie, czy w gościach. Pod Jasną Górą 16 pkt zdobył Zub, po 14 Krawiec (2x3) i Wróbel (4x3), a bardzo nietypowy dorobek miał Pruefer, ale grał krócej niż zwykle. Honor gospodarzy 24 punktami ratował Karol Complak, który pięć razy trafił za trzy.
Czternasty mecz w tej rundzie przypadł na 14 grudnia, a był to drugi najdalszy po Przemyślu wyjazd - do Stalowej Woli. Do pierwszej piłki skoczył tym razem Medes, zdobył ją i za moment sam zaliczył 2 pkt, a i szybko poprawił kolejnymi dwoma. Jeśli pierwsza kwarta była w miarę wyrównana, to potem ruszyło tsunami. Medes w sumie zdobył 25 pkt, w tym ten na trzycyfrówkę, a Wróbel 23 z aż siedmiu trójek! Stalowowolanin Mateusz Łabuda swoje 18 „oczek” złożył z sześciu rzutów zza łuku.
Zamknięcie pierwszej rundy nastąpiło w sobotę, 21 grudnia, przy Frycza-Modrzewskiego, dokąd przybyły „Koszykarskie wzgórza” z Bielska-Białej. Ten mecz mamy jeszcze świeżo w pamięci, więc zaznaczmy tylko że 104:79 było piętnastym zwycięstwem i dwunastą - siódmą kolejną - setką! Punktowy w tym udział mieli: Pruefer 22, Wróbel 18 (3x3), Wąsowicz 16 (1x3), Krawiec 15 (3x3), Giżyński 11 (3x3), Medes 10, Zub 9 (1x3), Piechowicz 2 i Korczyk 1, a w samej pierwszej kwarcie zdobyto aż 59 „oczek". Drugą odsłonę wygrali goście 18:17, co dla bytomian było dopiero czwartą przegraną kwartą w sezonie. Setkę rozmienił Medes, a ostatnie punkty zdobył Pruefer wsadem, jakby odpalił sztuczne ognie na powitanie Nowego Roku!
Reasumując, Bartosz Wróbel zdobył w tym sezonie 266 pkt, w tym równe 50 trójek. Filip Pruefer dodał 215 „oczek”, w tym za trzy raz... próbował. Jarosław Giżyński ma 172 pkt z 14 „trójkami”, Krzysztof Wąsowicz 164 i 12x3. Michał Krawiec 147 i 22x3, Paweł Bogdanowicz 133 „oczka” i 23 najczęściej spektakularne trójki, Wojciech Zub 129 i 16x3, Marek Piechowicz 120 pkt i 5 zza łuku, Michał Medes zdobył 63 pkt, a o trójkach statystyki milczą, Kamil Kubiak ma 70 pkt i raz zza 6,25 m, Karol Korczyk 46 i 8, a Maksymilian Siwik z 13 punktów dziewięć zawdzięcza trójkom. Marek Dragon zdobył 2 pkt zamykające mecz z Wisłą Kraków.
A że nie samymi punktami koszykarz żyje, Pruefer miał 119 zbiórek pod obiema tablicami (atak-obrona 53-66), Giżyński 73 (a-o 19-54), Wróbel 62 (6-56) Bogdanowicz 56 głównie w obronie (w ataku 3), Wąsowicz 58 (11-47), Piechowicz 46 (13-33), Zub 43 (6-37), Kubiak 41 (12-29), Krawiec 37 (6-31), a Medes 34 - równo po 17 - ale grał najmniej. Jak wiemy w baskecie niemal każdy ruch podlega danym statystycznym, ale nie szukajmy dalej, by nie zaciemniać obrazu. Trzeba natomiast obowiązkowo docenić rolę czuwających nad wszystkim trenerów - głównego Mariusza Bacika oraz Pawła Wołk-Jankowskiego, bo to oni prowadzą i doprowadzą Polonię do - wszyscy wierzymy, że - jeszcze większych sukcesów.
Nie ma się do czego przyczepić, chociaż... żeby nie było tak słodko, to przy większej empatii wobec rzutów wolnych nie byłoby na pewno więcej... zwycięstw, ale elektroniczne tablice wyników mogłyby zacząć wyglądać jak choinki od ciągle migających żaróweczek.
Pierwszy mecz w rewanżowej rundzie Polonia zagra znów Na Skarpie w sobotę, 4 stycznia, o 18.00 przeciwko reprezentantom Uniwersytetu Jana Kochanowskiego z Kielc.
Na zakończenie pierwszej rundy części zasadniczej sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn koszykarze BS Polonii Bytom Na Skarpie pokonali Basket Hills Bielsko-Biała 104:79.
Nie da się zacząć relacji z meczu Polonii inaczej niż od... początku, czyli od piłki rzuconej przez sędziego (po raz pierwszy i według przepisów ostatni w spotkaniu, bo teraz spornych się nie rzuca, tylko naprzemiennie decyduje czerwona strzałka), którą wcześniej - piłkę, nie strzałkę - zdobywał Filip Pruefer, a teraz czyni to Michał Medes. Nasz środkowy, który w poprzednim sezonie grał w Basket Hills, przerzucił do Krzysztofa Wąsowicza, a nasz rozgrywający rozpoczął akcję, którą po asyście... Medesa rzutem - a jakże - za trzy punkty nasz skrzydłowy Bartosz Wróbel w 20 sekundzie otworzył wynik. Bielszczanin Konrad Mamcarczyk poszedł sam po 2 punkty, w zamian za co nasz rozgrywający Wojciech Zub, który ostatnie pięć sezonów grał w Bielsku, „trójką” poprawił na 6:2, a nasz skrzydłowy Jarosław Giżyński też zza 6,25 m, na 9:2. Jeżeli Filip Rejowski zmniejszył na 4:9, to chyba tylko po to, żeby nasz Wróbel (u rywali też grał Wróbel - Jakub) znów trafił za trzy, a Wąsowicz po przechwycie ruszył jak narciarz-slalomista i może nie gigantów, ale wyższych od siebie mijał jak tyczki aż po 14:4. Jak Rejowski trafił za dwa, to Medes też za dwa (wolne). Potem Zub przeciął podanie rywali i podał na dwa punkty Wąsowiczowi, a kolejne dwa (już bez podziału na jedynki) dołożył Medes. Pierwszą „trójką” dla gości zaświecił Rejkowski, ale szybko „trójką” zgasił go Wróbel (nasz, Bartosz). Gdy bielszczanin Szymon Łukasiak nie pomylił się „osobiście”, a Mamcarczyk zaliczył 2+1, goście mieli pierwszą w tym meczu serię (5 pkt na 14:23), na co Wąsowicz tak rywali „zbalansował”, że nie zatrzymali go w drodze po już wtedy łatwą „dwójkę”, a za moment Giżyński dobił z bliska rzut Wróbla z daleka. Wkrótce Mamcarczyk trafił oba osobiste, na co identycznie odpowiedział B. Wróbel, a Michał Krawiec, który wrócił po chorobie, dodał trzy „oczka”. Trzema odgryzł się Mamcarczyk, po czym trener BS-u Mariusz Bacik oddelegował do gry kapitana Marka Piechowicza. Pewną normą było dotychczas, iż coach bytomian wpuszczał równocześnie dwa filary - Piechowicza i Pawła Bogdanowicza, ale już ostatnio w Stalowej Woli i teraz Na Skarpie ten drugi nie grał z powodu kontuzji, która jednak już wkrótce ma przestać mu dokuczać. Na koniec pierwszej kwarty Jakub Łódź-Śmigielski zmniejszył wynik „trójką”, Krawiec zwiększył osobistą „dwójką”, a ostatnie sekundy to bytomskie czarowanie, by jeszcze trafić zza łuku. Gdy próba się nie powiodła, mogło wydawać się posprzątane, jednak pozostała jeszcze maleńka część „jednej Wenty” (słynne 15 sekund) i... wystarczyło, bo piłkę na obwód dostał Wąsowicz i trafił. 37:22 po pierwszych 10 minutach nie wyglądało jakoś niesamowicie, ale że matematyka jest nauką ścisłą, dało to 59 (!) punktów w jednej kwarcie. Przy zachowaniu takiej skuteczności można by osiągnąć sumaryczny wynik na poziomie NBA, gdzie jednak gra się 4 razy 12 minut.
Wysoko skuteczny trend zaraz po krótkiej przerwie powielił „trójką” Giżyński, poprowadził dalej dwiema „dwójkami” Miłosz Matyja, choć faulowany, tej drugiej zdobyczy „jedynką” nie powiększył. Potem Wróbel solówkę i punkty zdobyte lewą ręką sposobem dolnym podniósł jeszcze do 2 + 1, na co najniższy na parkiecie Oskar Janicki popisał się „trójką”. Jeszcze Krawiec podniósł wynik o 2 pkt, ale to była już połowa 2. kwarty, co świadczyło, że wspólna skuteczność zaczęła spadać. Potwierdziła to akcja, w której dobrze wypracowane dwie bytomskie próby zza łuku skończyły się fiaskiem, a piłkę na desancie dostał Janicki, co nie niepokojony wykorzystał. Wkrótce sztab szkoleniowy BH wziął czas, co zaraz po wznowieniu „trójką” skwitował Rejowski. „Dwójkę” w swoim mocarnym stylu zdobył z bliska Pruefer, „dwójką” odpowiedział Łukasiak i czas wziął sztab gospodarzy. Po time oucie Pruefer wykorzystał dwa wolne, ale trzy punkty zdobył Mamcarczyk, potem Wąsowicz też trzy - w konfiguracji: drugi wolny i rzut z „nietrójkowego” dystansu. Kwartę jednym wolnym zamknął Grzegorz Szybowicz. 54:40 na dużej przerwie oznaczało, że drugą odsłonę wygrali goście 18:17, co dla bytomian było dopiero czwartą przegraną kwartą w całym sezonie!
Po przerwie „dwójką” rozpoczął Wróbel, na co jakby szeptem, jednym wolnym odpowiedział Mamcarczyk. Wąsowicz asystą ponad głowami (i rękami) otworzył Medesowi drogę do kolejnej „dwójki”, potem z kontrą poszedł Łódź-Śmigielski, ale faulowany do 2 punktów kolejnego nie dołożył. Dwa z wolnych dołożył natomiast Łukasiak, a Pruefer trzy (2+1). Gdy „trójkę” trafił Giżyński, bielszczanie wzięli czas, po którym Łukasiak znów wykorzystał oba wolne. Za moment Pruefer trafił z półdystansu, a kolejne dwa „oczka” dla Zuba. Wkrótce dwa Łukasiaka, trzy Łódź-Śmigielskiego i dwa Janickiego to pierwsza 7-punktowa seria rywali, na którą „dwójką” odpowiedział Zub. Na dwa osobiste Jakuba Wróbla „dwójkową” solówką zareagował Wąsowicz, na jeden wolny Janickiego dwoma w „ kompakcie" Pruefer, ale za trzy Grzegorz Szybowicz. Pruefer w kolejnej akcji dobił swój rzut, co zaraz wsadem „zatwierdził” Krawiec. Na 2 sekundy przed końcem trzeciej „ćwiartki” Pruefer trafił jeszcze za dwa i było 80:60.
Ostatnią kwartę dwoma pkt otworzył Wąsowicz, dwoma odpowiedział Janicki, a potem Pruefer miał dwa razy dwa z faulami, z czego wyszedł z „piątką”. Trzy punkty zdobył Łódź-Śmigielski, więc trzy Krawiec i czas dla gości, po którym za faul niesportowy Karol Korczyk trafił jeden wolny, ale piłka była potem dla Polonii. Za moment Łódź-Śmigielski popędził po dwa punkty, a Krawiec się... zatrzymał - przed linią - po trzy „oczka” i jeszcze zza łuku trafił Mamcarczyk. Bartosz Wróbel solową akcję zamienił po faulu na punkt, a przy kolejnej nieudanej próbie bielszczan któryś z nich przywołał „panienkę lekkich obyczajów”, na wagę przewinienia technicznego, jednego celnego wolnego Wróbla i piłki dla nas, co zaowocowało punktami Zuba na 98:70. Bytomska publiczność promieniowała ekspresją wobec zbliżającej się kolejnej „setki”, co mogło spowodować wzrost energii u zmęczonych gości, którzy dwa razy przeszkodzili Medesowi, ten jednak nie ustawał i po przechwycie, w trzeciej próbie wywołał „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!”. Kolejne 7 pkt zdobyli bielszczanie - za trzy Rejowski, 1 + 1 Mamcarczyk i dwa spod kosza Matyja - na co po świetnej asyście Zuba Piechowicz „wrzucił zza obręczy”, a po jeszcze lepszym podaniu - za plecy - B. Wróbla Pruefer zapunktował wsadem. Ostatnie punkty w meczu to solówka J. Wróbla i za moment kolejna taka szansa, ale niepilnowany młodzian został głośno zastopowany przez... swoich starszych kolegów (koszykówka to gra dżentelmenów), zatrzymał się i wszyscy doczekali końca meczu.
- Oczywiście znamy się z chłopakami z Bielska - powiedział Wojciech Zub - ale przestawiłem się już na Polonię, więc rywalizacja bierze górę. Na pewno znajomość sposobu gry rywali pomaga, a czy rywalom pomogła przeciwko mnie, to trzeba ich zapytać. Mamy fajną drużynę, dobrze zbilansowaną, więc każdy mógłby zdobyć 30 punktów, ale bardziej chodzi o to, by nasza koszykówka dobrze wyglądała.
BS Polonia Bytom 104:79 Basket Hills Bielsko-Biała
37:22, 17:18, 26:20, 24:19
Polonia: Pruefer 22, Wróbel 18 (3x3), Wąsowicz 16 (1x3), Krawiec 15 (3x3), Giżyński 11 (3x3), Medes 10, Zub 9 (1x3), Piechowicz 2, Korczyk 1, Siwik.
Najwięcej dla gości: Mamcarczyk 19 (3x3), Rejowski 13 (3X3), Łódź-Śmigielski 13 (3x3)
Kolejny mecz Polonia zagra znów Na Skarpie w sobotę, 4 stycznia, o 18.00 przeciwko reprezentantom Uniwersytetu Jana Kochanowskiego z Kielc, a teraz Bytomski Sport życzy wszystkim wymarzonych Świąt Bożego Narodzenia i najlepszego Nowego Roku.
W 15. kolejce sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn koszykarze BS Polonii Bytom podejmą Basket Hills Bielsko-Biała.
Dobiega końca rok 2024, a to doskonały czas na podsumowanie dorobku koszykarzy BS Polonii, tym bardziej że najbliższosobotni mecz w Hali na Skarpie będzie ostatnim w pierwszej rundzie sezonu zasadniczego 2. ligi. Czternaście kolejnych, na czternaście możliwych, zwycięstw to oczywiście rekord, który można jedynie śrubować, bo na poprawienie nie pozwoli logika (nie da się wygrać 16 razy w... 15 grach). Okazuje się jednak, że w równorzędnej grupie B drugiej ligi identyczny bilans mają Żubry Chorten Białystok, w tym osiem wygranych w obcych halach. Jeszcze bardziej działa na wyobraźnię liderująca grupie D Pogoń Prudnik, która z także 14 zwycięskich meczów 12 grała (wygrała) na wyjazdach, gdzie rozegrała pierwsze dziesięć kolejek sezonu z powodu wrześniowej katastrofalnej powodzi, która wręcz zniszczyła ich halę „Obuwnik”. Co ciekawe, tak pięknie punktujące trzy zespoły wcale nie uzyskały miażdżącej przewagi nad rywalami w grupach, co zwiastuje bardzo ciekawy dalszy ciąg zasadniczych gier, a konfrontację między dotychczas niepokonanymi możemy mieć dopiero w play offie, więc potraktujmy to na razie ciekawostkowo.
Ostatni mecz roku będzie ostatnim w pierwszej rundzie sezonu zasadniczego i wtedy - po poznaniu każdego rywala - podsumowania mogą być więcej mówiące, ale nie będzie na nie wiele czasu, bo w przeciwieństwie choćby do piłki nożnej, w koszykówce (i w innych sportach halowych) nie ma przerwy zimowej i Na Skarpę wrócimy już 4 stycznia.
Tymczasem ostatnim tegorocznym rywalem do zobaczenia na własne oczy będzie w sobotę Basket Hills Bielsko-Biała. Klub, który powstał w sumie niedawno, bo w 2013 roku, a w jego pierwszym historycznym składzie byli m.in. Robert Kozaczka, Grzegorz Szybowicz, Mateusz Adamus czy Grzegorz Błotko. 43-letni Kozaczka (w październiku przekroczył granicę 3000 pkt), 38-letni Szybowicz i o 5 lat młodszy Adamus grają w Bielsku do dziś, a Błotko jest trenerem tego zespołu. W otwierającej historię BH B-B kadrze był też m.in. Alberto Garita, który w sezonie 2016/17 był Polonistą, ale w niebiesko-czerwonych barwach zagrał tylko raz, a dokładnie 5 minut i 41 sekund. O wiele silniejsze połączenie interpersonalne klubów z Bytomia i stolicy Podbeskidzia występuje obecnie, konkretnie w osobach Michała Medesa i Wojciecha Zuba, naszych transferach właśnie z Bielska. Dwumetrowy środkowy Medes grał w BH w poprzednim sezonie i zdobył 338 pkt. W tamtym sezonie widzieliśmy go Na Skarpie - w styczniu br. - jako rywala Polonii i zdobył wówczas 10 pkt, ale grał krótko. W tym sezonie długo leczył kontuzję, ale już gra, zdobył dla „Królowej Śląska” 53 „oczka”, z czego prawie połowę (25) w ostatnim meczu ze Stalą w Stalowej Woli. Natomiast rozgrywający Zub mocnym punktem bielszczan był od roku 2019 i zdobył tam 2627 pkt. W styczniu pod naszym dachem „skaleczył” nas jedenastoma punktami, ale na inaugurację tamtego sezonu zdobył w Bielsku najwięcej w swoim zespole - 21 pkt - przyczyniając się do zwycięstwa gospodarzy 89:83, mimo że Michał Krawiec zdobył wtedy 33 „oczka”. Dla nas Zub zdobył w tym sezonie 120 pkt, w tym 45 w rzutach z trzy.
Bytom i Bielsko rywalizują w 2. lidze od sezonu 2017/18 z przerwą w rozgrywkach 22/23, kiedy Polonia walczyła w lidze pierwszej. Na trzecim szczeblu z 12 meczów „Królowa Śląska” wygrała 8, więc łatwo policzyć cztery triumfy rywali. W sezonie 2019/20 BH wygrał oba mecze, a Na Skarpie 30 punktów rzucił nam... Wojciech Zub. Ciekawy mecz był m.in. w październiku 2021 roku, kiedy również w Bytomiu obie drużyny przekroczyły 100 punktów - 112:101 dla Polonii. Bodaj najwięcej emocji było w poprzednim sezonie, kiedy ci rywale walczyli o palmę pierwszeństwa w rundzie zasadniczej. Pod Klimczokiem było 89:83 (21 pkt Zuba), a przy Modrzewskiego pamiętny show dał Paweł Bogdanowicz. W swoim stylu trafił zza łuku równo z syreną kończącą mecz (!), na 72:65 dla Polonii, czyli punkt więcej niż rywale wygrali u siebie, co dawało nam wygraną rundę zasadniczą lepszym bilansem bezpośrednim z Basket Hills. Bogdanowicz zdobył wtedy najwięcej punktów - 21 - w tym wszystkie rzutami za trzy! Później jednak sprawdziło się przysłowie, mówiące, że „gdzie dwóch się bije, tam trzeci... zabiera zegarki” (albo jakoś podobnie) i do 1. ligi awansował OPTeam Resovia.
Przed tym sezonem „Królowa Śląska” i „Koszykarskie Wzgórza” były zaliczane do faworytów grupy C i jeśli Polonia spełnia pokładane w niej nadzieje, to bielszczanie są obecnie na 7. miejscu z bilansem 8-6, co naturalnie nie przekreśla ich starań i ambicji, bo po awansie do play offu może zdarzyć się jeszcze wszystko (nawet dwumecz w I rundzie z... Polonią).
Jak zwykle Na Skarpie będzie w sobotę wiele atrakcji, np. mocno zwykle oblegana „Strefa Bajtla”, klubowe stoisko z gadżetami Polonii, jak znalazł nadającymi się pod choinkę dla rodziny, albo na własną ścianę, jak bardzo aktualne... kalendarze na 2025 rok, trójdzielne i plakatowe, a także żółte narzutki jubileuszowe z okazji 770-lecia Miasta Bytomia.
● 15. kolejka 2. Ligi Koszykówki Mężczyzn - grupa C
● BS Polonia Bytom - Basket Hills Bielsko-Biała
● Sobota, 21 grudnia, godz. 18.00
● Hala Na Skarpie przy ul. Frycza-Modrzewskiego 5a
ZAPRASZAMY!
Koszykarze BS Polonii Bytom pokonali Stal w Stalowej Woli 103:58, w 14. kolejce sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn.
Zwykle skaczący do inauguracyjnego rzutu sędziowskiego Filip Pruefer tym razem nie... wyszedł w pierwszej piątce, podobnie jak Michał Krawiec, którego nie było nawet na ławce, jak też i Pawła Bogdanowicza. Krawca w pierwszym składzie zastąpił Wojciech Zub, a do pierwszej piłki skoczył Michał Medes, zagrał ją do Krzysztofa Wąsowicza, a sam poszedł pod kosz, gdzie nasz rozgrywający dał mu „zwrotną”, co Medes skwitował oburęcznym wsadem (ma się ten wzrost!). Kolejne dwa punkty też zdobył Medes po zwodach, ale „oczka” za faul nie dołożył. Pełni wiary gospodarze zmniejszyli na 2:4 po trafieniu Aleksandra Jadasia, ale zaraz „skarcił” ich Wąsowicz, czym nie przejął się Maciej Paterek i było 4:6. Walczący do upadłego pod koszem rywali Jarosław Giżyński podał „płaską” piłkę (po... parkiecie), ale zagranie było tak nietypowe, że choć dotarło do partnera, to bez dobrego efektu. Za Giżyńskiego wszedł za moment kapitan Polonii, Marek Piechowicz, który niegdyś ze Stalą Stalowa Wola wywalczył awans do ekstraligi, i prawie natychmiast zebrał piłkę w obronie, potem spróbował za trzy, aż zdobył swoje pierwsze dwa pkt po asyście Wąsowicza, a i kolejne dwa w tej samej konfiguracji. Jednak między tymi trafieniami Piechowicza, a także tuż po nich stalowowolanin Mateusz Łabuda trafił dwa razy zza łuku i zrobiło się 10:10. Nikt chyba z bytomian tego nie zauważył, bo po kilku sekundach Medes trafił za dwa, ale trzeciego za faul nie dołożył i przybił „piątkę” ze zmieniającym go Prueferem. Zaraz za dwa trafił Wąsowicz, po nim podobnie gospodarz, Iwan Tokowienko, dobitką z góry, a Pruefer po zebraniu swojego rzutu próbował jeszcze dwa razy i choć piłka „wypływała” z obręczy, przecież ją tam zmieścił. Pod drugą tablicą nasz center zablokował Łukasza Krzeka, który swój brak respektu okupił kontuzją nogi i na parkiet już nie wrócił. Swoją pierwszą „dwójkę” zdobył Zub i oddał pole Kamilowi Kubiakowi. Najwyższy na parkiecie Tokowienko (212 cm) nie przełożył swoich warunków na żaden z dwóch osobistych, ale dwa pkt zdobył dużo niższy Maciej Paterek, na co dwoma odpowiedział dużo wyższy (choć nie od Tokowienki) Pruefer bezwzględną dobitką. Trzecią swoją „trójkę” zdobył Łabuda nietypowym rzutem (z biodra?!) niemal z połowy boiska. Pruefer z ułamka takiej odległości trafił po zbiórce w ataku, ale okupił to urazem nogi i może dlatego bonusa z linii nie dołożył. Końcówka kwarty to dwa i dwa Klaudiusza Tarnawskiego przecięte jednym wolnym Kubiaka - 21:23 na pierwszej przerwie.
Na drugą kwartę wrócili Zub i Giżyński, ale pierwszy trafił Piechowicz (2) po wysłaniu w kosmos próbujących go blokować, a potem za trzy wstrzelił się Bartosz Wróbel. Dwumetrowy przecież Medes zablokował Tokowienkę, a Wróbel znów „potroił”. Marcin Bandyga chyba z bezsilności chciał coś udowodnić kapitanowi gości, za co Piechowicz odwdzięczył się jednym wolnym, ale po drugim mieliśmy piłkę z boku. Potem starli się Giżyński z Łabudą, ale tu sędziowie byli po stronie gospodarzy, co za moment ośmieliło Łabudę do kolejnej „trójki”. W rewanżu „trójki” popróbował Wąsowicz, ale Medes tam był i wsadził z góry, za moment trafił po przechwycie Pruefera (z nogą w porządku), a potem zebrał i dobił swój rzut, by jeszcze dwoma (siłą... perswazji) poprawić po własnej zbiórce w ataku - w ciągu 70 sek. zdobył 8 punktów. Na kolejne trafienie przyszło czekać ponad minutę - mimo wolnych Piechowicza i Pruefera - a trafił w końcu Marcin Paterek oba osobiste. „Dwójką” odpowiedział Wąsowicz, ale „trójką” zaalarmował Paterek Maciej, były to jednak ostanie zdobycze gospodarzy w tej części. Za to Medes przeżywał „osobisty rollercoaster” - dwa w dół, dwa w górę i znów dwa do... piekła, ale Wąsowicz za dwa i Wróbel dwa razy za trzy z optymizmem zabrali kolegów na dużą przerwę (29:52, a w drugiej kwarcie 8:29!).
Po zamianie stron za trzy chciał Wąsowicz, ale „łuk się przesunął” i było za dwa. Nasz rozgrywający za moment przewidział podanie rywala, przechwycił i posłał Zuba na solo pod kosz (2), a potem Wróbel już wiedział wszystko o specyfice i parametrach miejscowej hali, więc łatwo to zdyskontował (3). Giżyński przy linii bocznej tak mocno w wyprowadzeniu piłki przeszkadzał Łabudzie, że ten się obalił (z bezsilności?), a arbiter go... pożałował. Chwilowe przymknięcie bytomskich oczu dało gospodarzom 5 pkt (2 Jadasia i 3 Łabudy), ale oko i nadgarstek pokazał zaraz Zub (3), tak zdeterminowany, że po rzucie upadł. Jadaś znów trafił za dwa, a potem jakiś czas nie wpadało - pomimo wolnych Zuba. Przełamał to Wróbel... dwoma, poprawił latający Wąsowicz lewą ręką spod piwnicy! Łabuda znów trafił „trójkę”, a jego sumaryczne 18 pkt to same rzuty za trzy. Nie gorszy był Wróbel, który przejął piłkę na naszej połowie, poszedł sam, jednak tylko do linii 6,25, a wkrótce jeszcze raz śmignął „trójkę” (w sumie 7!). Pruefer zablokował Jadasia, ale sędzia uznał, że za... bardzo i stalowowolanin trafił wolnego. Wracający Piechowicz trafił zza łuku, po przechwycie Wąsowicza Pruefer szukał wsadu, faulowany i tak „dwójkę” zaliczył, od razu dołożył „jedynkę”, a potem znów „jedynkę” z dwóch wolnych. Rozgoryczony wynikiem Łabuda już na środku parkietu faulował Wąsowicza, który jednym „oczkiem” podniósł wynik do 80:40, czyli podwójnego przebicia Polonii! To otrzeźwiło gospodarzy, którzy do trzeciej przerwy już nic nie stracili, a sami trafili za trzy (Tokowienko!) i za dwa (Jadaś po zespołowej akcji), a mieli jeszcze dwa wolne, którym nie podołał Wojciech Baran. 45:80 przed ostatnią odsłoną.
Czwarta kwarta to szybkie 2+1 Karola Korczyka, zbiórka w ataku i dobitka Piechowicza, co dwoma przerwał coraz lepszy Tokowienko. Nie gorszy Korczyk trafił za trzy i już mogło być 100, gdyby... ale po co gdybać! Faulowany przy rzucie za trzy Piechowicz - wbrew sobotnim trendom - rzucił wszystkie trzy, a potem przechwycił piłkę i wypuścił Medesa, który trafił spod kosza, ale któregoś z przebojów zespołu „2+1” zanucić się już nie udało. Po prawie trzech minutach postu gospodarzy, jednego z dwóch wolnych trafił Tarnowski, a potem za dwa Jadaś. Michał Medes, który dopiero niedawno wrócił na parkiet po długo leczonej kontuzji, rozpoczął już drugą w tym meczu niezwykłą serię: trafił spod kosza, potem drugi osobisty, wkrótce oba, a potem, po zaśpiewie z trybun: „jeszcze dwa!”, właśnie dwa, gdy sam zebrał piłkę w obronie, wyszedł z kontrą, oddał Zubowi, a ten indywidualnie nie próbował, tylko oddał koledze na „setkę”. Popłynęło z widowni tradycyjne: „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!”, więc „setnik” trochę się rozkojarzył i nie było 2+1, ale jeszcze podał Zubowi na zamykającą „trójkę”. Nie miała już większego znaczenia troszkę naruszająca serię Medesa „trójka” Tokowienki, ani też na otarcie łez trzy pkt Kacpra Kędry i dwa Tarnawskiego. Bytomskie Stowarzyszenie Kibiców Koszykówki „Niebiesko-czerwoni”, które jest z Polonią zawsze i wszędzie, tradycyjnie podziękowało i pożegnało naszych koszykarzy, którzy tradycyjnie odwdzięczyli się tym samym.
ZKS Stal Stalowa Wola 58:103 BS Polonia Bytom
21:23, 8:29, 16:28, 13:23
Polonia: Medes 25, Wróbel 23 (7x3!), Piechowicz 15 (1x3), Wąsowicz 13, Zub 10 (2x3), Pruefer 10, Korczyk 6 (1x3), Kubiak 1, Giżyński, Siwik.
Najwięcej dla Stali: Łabuda 18 (6x3), Jadaś 11.
Następny mecz Polonia zagra w sobotę, 21 grudnia, w Hali Na Skarpie przeciwko Basket Hills Bielsko-Biała, początek tradycyjnie o 18.00.
Koszykarze BS Polonii Bytom 14 grudnia w 14. kolejce sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn zmierzą się ze Stalą w Stalowej Woli.
Miniony, drugi weekend grudnia, a pierwszy w tym sezonie bez meczu koszykarskiej Polonii, wywołał u niektórych pustkę nie do zapełnienia, a innym pozwolił przypomnieć sobie jak wygląda cały (!) wolny dzień spędzony z rodziną, choć pustkę mogły poczuć właśnie całe rodziny, te tworzące Bytomskie Stowarzyszenie Kibiców Koszykówki „Niebiesko-czerwoni”, bo nie opuszczają żadnego meczu, czy to w naszej hali, czy to gdzieś.... dalij, to znaczy dalej. I właśnie teraz przed naszymi koszykarzami i kibicami drugi po Przemyślu najdalszy wyjazd w sezonie.
Może to już historia, ale zawsze przyjemnie posłuchać, że „w mieście przemysłowym, gdzie hutnicy topią stal, jest drużyna nasza, która zwie się Polonia”, bo nie trzeba przecież przypominać jaką nie do przecenienia wartością dla bytomskiej koszykówki była huta „Bobrek”. Sobotni rywal BS Polonii też wywodzi się z przemysłu ciężkiego, czego dowodzi przede wszystkim nazwa Zakładowy Klub Sportowy Stal mieszczący się w - nomen omen - Stalowej Woli. Wikipedyczna historia tego klubu zaczyna się od słów: „Został założony w 1938 roku jako Klub Sportowy Stalowa Wola przez dyrektora Huty Stalowa Wola Feliksa Olszaka”, więc cóż tu można jeszcze dodać. Z wielu pierwotnych sekcji dziś pozostały - a jakże - piłka nożna mężczyzn (wobec ekspansji dryblujących i strzelających dziewcząt trzeba koniecznie te odmiany futbolu rozróżniać) oraz koszykówka żeńska i męska, a nas dziś najbardziej interesuje ta ostatnia.
Stalowowolscy koszykarze w rodzimej ekstralidze (ówczesnej I lidze) występowali w sezonie 1987/88 oraz w latach 1989-98, zajmując dwukrotnie 5. miejsce (1990/91 i 1994/95). Lata prosperity tamtejszej Stali były również najlepszymi w historii Stali Bobrek Bytom, która rywalizując m.in. ze „Stalówką”, zdobyła wicemistrzostwo Polski (1996), trzy brązowe medale (1992, 1997, 1998, a czwarty w 1999 roku, już po spadku stalowowolan) i zagrała w finale Pucharu Polski (1998). Najbardziej znanym zawodnikiem ze Stalowej Woli był Roman Prawica, wielokrotny reprezentant Polski, a w kwietniu 1995 roku w tym mieście odbył się Mecz Gwiazd Polskiej Ligi Koszykówki w formule Północ kontra Południe. W zespole Południa zagrał właśnie Prawica i jego klubowi koledzy Tomasz Grzechowiak, Adam Gołąb i Piotr Karolak oraz kto? Oczywiście Mariusz Bacik, który dla swojej drużyny zdobył najwięcej, 29 pkt. Mecz minimalnie, 168:165, wygrała Północ, w której grali m.in. śp. Adam Wójcik, Igor Griszczuk, obecny ekspert telewizyjny Tomasz Jankowski czy Marek Sobczyński. „Południowego” Super-Mario oprócz stalowowolan wspomagali m.in. Dominik Tomczyk i Wojciech Królik, który wygrał wtedy konkurs „trójek”. Pokaz wsadów zdominował wówczas Wójcik, a MVP został Griszczuk, który w latach 2010-11 był selekcjonerem polskiej reprezentacji.
Stal St. W. w 2009 roku z... Markiem Piechowiczem w składzie (369 pkt w 32 meczach) awansowała do Polskiej Ligi Koszykówki, w play-offie o awans pokonując m.in. Miasto Szkła Krosno z... Marcinem Salamonikiem! Nasz obecny kapitan pozostał jednak w I lidze, w MKS-ie Dąbrowa Górnicza. W sezonie 2009/10 Stal zajęła w elicie bezpieczne, 11. miejsce, ale wobec problemów finansowych w kolejnym sezonie zagrała w trzeciej lidze. Do ligi drugiej wróciła w sezonie 2015/16, ale grała w innej grupie niż Polonia, aż do spadku w 2020 roku. Powrót na trzeci szczebel rodzimego basketu nastąpił w tym sezonie, więc trudno mówić o współczesnej historii pojedynków Stali z Polonią. W obecnych rozgrywkach stalowowolanie wygrali dwa mecze, więc faworytami w konfrontacji z niepokonanym liderem raczej nie będą. Bez fałszywej skromności - Polonia wraz z niezawodnymi kibicami pojedzie po 14., kolejne, śrubujące rekord zwycięstwo!
● 14. kolejka 2. Ligi Koszykówki Mężczyzn - grupa C
● ZKS Stal Stalowa Wola - BS Polonia Bytom
● Sobota, 14 grudnia, godz. 17.00
● Hala MOSiR, Stalowa Wola, ul... Hutnicza 15
Koszykarze BS Polonii Bytom pokonali w Częstochowie AK Iskra 101:59, w meczu 12. kolejki sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn.
Żeby godnie świętować Dzień Górnika, trzeba było wykonać plan wydobycia, a najlepiej go przekroczyć. W baskecie raczej trudno mówić o wydobyciu, bo przecież ta gra polega raczej na... wypełnianiu - kosza piłkami - ale BS Polonia do 4 grudnia plan wykonała (dwanaście zwycięstw na dwanaście meczów to przecież 100%), a o przekraczaniu trudno na razie mówić, wszak plan „Królowej Śląska” sięga wysoko...
W środowy wieczór (nietypowo, bo o 20.00) Niebiesko-czerwoni rozpoczęli w Częstochowie mecz z miejscową Akademią Koszykówki Iskra. Już wcześniej zameldowali się z przytupem też „Niebiesko-czerwoni” - Stowarzyszenie Kibiców Bytomskiej Koszykówki, którzy są „zawsze tam, gdzie nasza Polonia gra!”. Na parkiecie początek był nerwowy, ale pierwszy lek na uspokojenie dał solówką Michał Krawiec. Pełni wiary gospodarze wyrównali na 2:2 (Wojciech Szostak), ale Krawiec zaraz ich przytłoczył „trójką”, a Krzysztof Wąsowicz „dwójką” po asyście... Krawca przez plecy. Na 6:7 dwiema „dwójkami” doszli Andrzej Mazur i Mateusz Staniczek, co „jedynką” skwitował Filip Pruefer. Jednego wolnego trafił też „Iskrzak” Sergio Rovira, a na parkiecie pojawił się Michał Medes i za moment kapitan Marek Piechowicz oraz Paweł Bogdanowicz. Ten ostatni po 25 sekundach na boisku trafił w swoim stylu za trzy. Mazur jeszcze podgonił na 9:11, na co Medes odszukany przez Wąsowicza oddalił na 9:13. Jeszcze raz Mazur za dwa, na co Medes odpowiedział spod obręczy. Mazur stracił rezon, a bytomianie wręcz przeciwnie: 3 razy 2 Wąsowicza, Medesa i po samotniej kontrze będącego minutę na parkiecie Wojciecha Zuba. Po czasie dla gospodarzy „trójką” zareagował częstochowianin Wojciech Michalak, ale to były... ostatnie punkty Iskry w I kwarcie. „Trójką” odpowiedział Zub, „slalomową dwójkę” dodał Piechowicz, a na sekundę przed syreną dwa pkt dołożył Wąsowicz i po 10 minutach było 14:28.
Początek drugiej kwarty to nokdaun. Na powitanie „trójka” Piechowicza, a potem jego podanie do Bogdanowicza, który z powietrza zdobył 2 pkt. Oba wolne wykorzystał Zub, potem Bogdanowicz... zabrał piłkę rywalowi i poszedł po „dwójkę” sam, aż w końcu jego próbę zza łuku przekierował do kosza Kamil Kubiak. Pierwsze punkty dla gospodarzy, od razy trzy, dopiero w 6 minucie tej części gry zdobył Karol Complak, a zaraz dwa wolne dołożył Staniczek i Mariusz Bacik wziął przerwę, po której Bartosz Wróbel nie zrezygnował z punktów zza 6,25 m. Rovira za dwa (bez plusa po faulu), to i Wróbel za dwa (po przechwycie i kontrze), Szostak za dwa, to i Krawiec za dwa (po linii końcowej), Complak za dwa, to i Jarosław Giżyński za... cztery (najpierw dwa wolne, a potem dwa po akcji zespołowej). Mazur za... 5 (3 + 2) zmniejszył przed dużą przerwą dystans do gości na 30:50.
Cztery minuty trzeciej odsłony to kolejny nokdaun: 2 punkty Wąsowicza, 6 pkt (2 x 3 w ciągu 50 sek.) Wróbla, 2 Giżyńskiego i 3 Krawca i 3... Complaka na osłodę. Za dwa trafił Filip Pruefer, wobec którego piłka tego dnia była wyjątkowo... niesprawiedliwa. Jednego osobistego trafił Adam Michalak, na co Wróbel odpowiedział „trójką”, a Krawiec dołożył wsadem po rajdzie ze swojej połowy. Complak nie ustawał w „trójkach” (dwie szybkie), a Krawiec we wsadach (kolejny drugi, taki... oburęczny). Medes i Rovira trafili po razie, a Wąsowicz „popiątnie” (3 + 2) i po 3. odsłonie było 41:78.
Ostatnia kwarta to najpierw faul na Piechowiczu za łukiem i dwa „oczka” kapitana, a pod drugim koszem dwa wolne Roviry i dwa razem Szostaka. Potem naprzemienne „piątki” Zuba i Complaka (obaj 2 + 3). Na kolejne dwa Zuba dwoma odpowiedział Mazur. Kubiak trafił raz, ale Zub poprawił znów dwoma. Szostak zmniejszył „dwójką”, a Kubiak odskoczył dwoma osobistymi, podobnie jak za moment Medes. Maksymilian Siwik na wejście miał dwie zbiórki w obronie. Ostatnie punkty dla Iskry zdobył Complak (2+1 i 2), a ostatnie dla gości - też 5 (2 +3) - Kubiak. „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!”, a po meczu wśród rytmicznych braw koszykarzy i kibiców, ci ostatni odtworzyli „Mój jest ten kawałek podłogi”. Trudno się oprzeć wrażeniu, że póki co do „Królowej Śląska” należy... cała podłoga, czy to Na Skarpie, czy w gościach.
Trzynaste kolejne zwycięstwo to poprawiony rekord piłkarzy Polonii, ale plan ciągle 100-procentowy (13 z trzynastu). Podwójnie będą się liczyć zwycięstwa na wiosnę przyszłego roku...
AK Iskra Częstochowa 59:101 BS Polonia Bytom
14:28, 16:22, 11:28, 18:23
Polonia: Zub 16 (2x3), Krawiec 14 (2x3), Wróbel 14 (4x3), Wąsowicz 13 (1x3), Medes 11, Kubiak 10 (1x3), Bogdanowicz 7 (1x3), Piechowicz 7 (1x3), Giżyński 6, Pruefer 3, Siwik, Dragon.
Najwięcej dla Iskry: Complak 24 (5x3), Mazur 13 (1x3).
Kolejny mecz Polonia zagra w przyszłą sobotę, 14 grudnia, w Stalowej Woli z tamtejszym ZKS-em Stal, początek tradycyjnie o 17.00.
Koszykarze BS Polonii Bytom w środę w Częstochowie powalczą o kolejne, trzynaste, bezprecedensowe zwycięstwo w 2. Lidze Mężczyzn.
Czwartego dnia grudnia imieniny obchodzą Barbara, Benon, Bernard, Bratomiła, Bratumiła, Chrystian, Ciechosław, Ciechosława, Cieszybor, Feliks, Filip, Hieronim, Jan, Klemens, Krystian, Marut, Maruta, Marutas, Melecjusz, Osmund i... Teofan. To nie żart, tylko sprawdzona informacja, którą łatwo znaleźć w Wikipedii, jednak chyba nie tylko z powodów alfabetycznych ten dzień najbardziej kojarzy się ze Świętą Barbarą, która jest patronką dobrej śmierci, trudnej pracy górników, geologów, marynarzy, rybaków, żołnierzy, więźniów, kamieniarzy i... Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Choć dziś krakowska AGH nosi imię Stanisława Staszica, to przecież dach tej szacownej uczelni wieńczy posąg właśnie Świętej Barbary. Nasi ligowi rywale spod znaku AZS-u AGH, jadąc do nas 8 lutego na rewanż niech bardzo wzdychają do swojej patronki, ale czy to im coś pomoże?
4 grudnia to najbardziej oficjalnie Dzień Górnika, Naftowca i Gazownika, na Śląsku jednak pozostaje Dniem Górnika. Do bytomskiej koszykówki bardziej pasowałby jednak Dzień Hutnika, wszak ostatnie dwie dekady XX wieku, czyli czas między Polonią a... Polonią, to właśnie Hutniczy Klub Sportowy Stal Bobrek Bytom, z którego potem wyłoniły się Bobry, a konkretnie Ericsson Bobry, Browary Tyskie Bobry, ale też same Bobry, które nawet na chwilę wylądowały w... Zabrzu. HKS-em była też przez jakiś czas piłkarska sekcja Polonii, pod kuratelą huty „Zygmunt”, a bardzo znanym i mocnym także koszykarsko klubem hutniczym był Baildon Katowice. Historycznie niedawno zburzono halę sportową przy ulicy Chorzowskiej, która jadących z Bytomia lub Chorzowa do Katowic fascynowała neonem, na którym piłka po przebyciu całego frontonu hali wpadała do kosza! Szkocki inżynier John Baildon, uważany za ojca hutnictwa żelaza, który zawodowe życie twórczo spędził na Górnym Śląsku, pewnie bardzo by się frustrował...
Dzień Hutnika obchodzony jest w Polsce 4 maja, a w roku 2025 będzie to niedziela, tuż po ćwierćfinałach 2-ligowego play offu i na krótko przed półfinałami. Wierzymy, że Niebiesko-czerwoni będą wtedy odgrywać główne role, ale na razie po raz drugi w tym sezonie zagrają w środę, ale po raz pierwszy od 20.00, w Częstochowie z Akademią Koszykówki Iskra. Nasz rywal jest wobec bytomian absolutnie na antypodach tabeli z matematycznie odwrotnym bilansem niż niepokonana w tym sezonie Polonia. Z Iskrzakami w 2. lidze po raz pierwszy spotkaliśmy się w sezonie 2021/22, wygraliśmy oba mecze, ale w sumie ponad 50 pkt rzucił nam Jarosław Fomiczow, którego całkiem niedawno widzieliśmy Na Skarpie w barwach GMS-u Polarisu KKS-u Tarnowskie Góry. W roku 2022 Polonia awansowała do 1. ligi, więc kolejny raz na Iskrę trafiła w poprzednim sezonie. Znów dwa zwycięstwa i znów najskuteczniejszym częstochowianinem był Fomiczow - ponad 40 pkt w ratach. Jako tarnogórzanin w przedostatnią sobotę listopada już Na Skarpie taki skuteczny nie był.
Z otwierającej ten tekst wyliczanki musiał rzucić się w oczy fakt, iż 4 grudnia są także imieniny Filipa, choć najczęściej są obchodzone 13 września, 22 października, 11 kwietnia, 6 maja, 26 maja oraz 10 lipca, a rzadziej 24 października, 23 stycznia, 2 lutego, 11 maja, 6 czerwca, 22 sierpnia i właśnie 4 grudnia - uff! Nie wiemy, pod którą datą Filip Pruefer świętuje dzień swojego patrona, a Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych nie pozwala pytać, ale cóż szkodzi życzyć mu na środę zdrowia, szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń i poprowadzenia Polonii do trzynastego, kolejnego, rekordowego zwycięstwa, a osobiście naszemu środkowemu, żeby zdobył w tym meczu setny punkt, co mu ostatnio nieźle wyszło!
● 12. kolejka 2. Ligi Koszykówki Mężczyzn - grupa C
● AK Iskra Częstochowa - BS Polonia Bytom
● Środa, 4 grudnia, godz. 20.00
● Hala Sportowa przy Studium WFiS Politechniki Częstochowskiej
Koszykarze BS Polonii Bytom w Hali Na Skarpie pokonali „Wawelskie Smoki” 103:47, w 11. kolejce sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn.
Pierwszym Polonistą przywoływanym w koszykarskich relacjach jest zwykle Filip Pruefer, bo jest stałym „pierwszopiątkowiczem” i z racji warunków skacze do inauguracyjnego rzutu sędziowskiego. Tę pierwszą piłkę na ogół wygrywa i tak było w sobotę w Hali Na Skarpie, ale pierwsze punkty zdobyły „Wawelskie Smoki” - spod kosza Patryk Michałowski. Za moment staranowany pod tablicą Jarosław Giżyński trafił oba wolne, ale krakowianie odpowiedzieli trójką Grzegorza Idziaka. Żeby zdobyć pierwsze prowadzenie „Królowa Śląska” potrzebowała dwóch osobistych Bartosza Wróbla i dwójki Krzysztofa Wąsowicza po zbiórce Pruefera. Było 6:5 i potem już poszło: 2+1 Giżyńskiego, 2 Wąsowicza i 2... Giżyńskiego znów po zbiórce Pruefera - przy 13:5 trener Wisły, Jakub Natkaniec, wziął pierwszy czas. Po tej przerwie na parkiet weszli - tradycyjnie w duecie - kapitan Marek Piechowicz i Paweł Bogdanowicz, a Wróbel - też tradycyjnie - pokazał się zza 6,25 m. Igor Krzystek zmniejszył na 7:16, a mógł jeszcze bardziej, ale „uciekły” mu oba osobiste, więc Bogdanowicz dwójką znów powiększył różnicę. Dwoma punktami zareagował krakowianin Filip Rerak, na co identycznie odpowiedział Wąsowicz. Daniel Cepuchowicz dwójką trochę poprawił humory gości, a w 8 minucie na parkiet wszedł Michał Medes. Nabytek Polonii z Basket Hills Bielsko-Biała zagrał na inaugurację obecnego sezonu z UJK w Kielcach, a potem leczył kontuzję. Na Skarpie debiutował więc jako gracz gospodarzy, bo jako bielszczanin już tu grał. Za moment Rerak skompletował trójkę (2+1), a właśnie Medes odpowiedział swoimi pierwszymi bytomskimi dwoma punktami, by potem - w ciągu 22 sekund - dostać dwa przewinienia. Niezrażony asystował przy dwójce Wróbla, a Cepuchowicz skorzystał tylko z jednego wolnego. Gdy na 20 sek. przed końcem pierwszej odsłony Medes został po raz trzeci zapisany jako faulujący, trenera Mariusza Bacika „ruszyło”, ale raczej nie kierował swojej złości w stronę rutynowanego „debiutanta”. Pierwsza kwarta skończyła się wynikiem 24:15.
Drugą rozpoczęło „trzęsienie parkietu”: Piechowicz 2, Wróbel 2 (choć nie plus 1), ale potem jego „czyste” 3, dwa Bogdanowicza po przechwycie Pruefera. 35:15 i kolejny czas dla gości. Po time oucie dwójka Zuba i dopiero w 5 minucie tej ćwiartki dwa punkty kapitana krakowian Jana Graniczki. Szybkie 2 plus... 3 Cepuchowicza wlało nadzieję w serca gości, ale 2 punktami zmartwił ich Pruefer. Cepuchowicz znów trafił za trzy, a Michał Krawiec z dystansu zablokował piłkę... między obręczą a tablicą. Po krótkim zamyśleniu nad nieprzewidywalnością basketu Pruefer trafił „za raz”, ale Giżyński przywrócił ład zza łuku. Konrad Batko odgryzł się dwoma, na co Pruefer zareagował dwoma osobiście, a kwartę dwoma z dobitki zamknął Idziak - 43:29.
Trzecia ćwiartka to otwierające dwa „oczka” Pruefera, gdy nie dał się przestawić pod obręczą, potem trzy Wróbla, a po drugiej stronie dwa Krzystka. Po kolejnej „mocarnej” dwójce Pruefera trzeci czas dla krakowian, a po nim - jakżeby inaczej - trójka Wróbla i dwójka Krawca, a po niej trzy pkt Graniczki. Potem Krawiec 2, Wąsowicz 2, ale Krzystek 3. Teraz seria: Wąsowicz, Zub i Medes (poszedł po wsad, ale zakończył... półwsadem) po 2 oraz Zub 3. Do dorobku gości dwoma „oczkami” dołożył się Benjamin Ngarambe z Rwandy, co oboma wolnymi „wyrównał” Medes. Próbował jeszcze Marek Piechowicz, ale akurat jemu kilka razy piłka wykręciła się z obręczy w taki sposób, iż gdyby żył odkrywca prawa ciążenia, to mocno by się zdziwił. Na 3 i 9/10 sek. przed końcem tej kwarty trener Bacik wziął czas, po którym, mimo że z pozoru nic nie mogło się stać, Wąsowicz z dystansu sprawdził obręcz.
70:39 na wejście w ostatnia kwartę natychmiast zdyskontował „desantowiec” Bogdanowicz, poprawił wolnymi Medes, który w kolejnej akcji zaprezentował dwa (!) kapitalne bloki. Dwa razy dwa śmignął jeszcze Krawiec, raz z „wolnej” linii Medes, za... pięć (2 z wsadu + 3) Krawiec, co jednak dwójką przedzielił Rerak, a wcześniej wysoki Ngarambe efektownie zdobył piłkę pod swoim koszem, by za moment zupełnie nieefektownie pokazać się po koszem „Królowej Śląska”. Potem były trójki Zuba i Bogdanowicza, a w środku punkt Mateusza Kękusia. W 37 min na boisko wrócił Pruefer z... misją specjalną. Momentalnie trafił za dwa na 92:42, potem jednego „osobiście”. Dwie dwójki dołożyli Kamil Kubiak (wsad po asyście Maksymiliana Siwika) i Wróbel, ale... 2+1 skompletował Idziak. Wróbel z lekkością 1+1, Rerak z trudem za dwa i setkę po własnej zbiórce w ataku w swoim stylu złamał Pruefer, bo to była właśnie jego specjalna misja. Popłynęło z trybun „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma”, a Pruefer zaprezentował wobec naszej ławki happening ukazujący... uzupełnianie pierwiastków śladowych! Jeszcze było trochę grania, ale na 20 sekund przed syreną mecz definitywnie dwójką zamknął Marek Dragon. Dwunaste kolejne zwycięstwo przyniosło wyrównanie rekordu piłkarzy BS Polonii, 100 punktów „Królowa Śląska” osiągnęła po raz dziewiąty, a przekroczyła po raz ósmy!
- Leczyłem naciągnięty mięsień dwugłowy uda - powiedział po meczu Michał Medes. - To długi proces. Jeszcze po 5 tygodniach czułem dyskomfort, a lepiej było poczekać, tym bardziej że drużyna radziła sobie bardzo dobrze, nawet z teoretycznie najtrudniejszymi rywalami. Dziś nie czułem tremy, ale głód gry. Trzy szybkie przewinienia na pewno irytowały, ale trzeba patrzeć na następne mecze, tym bardziej że na tych trzech się skończyło. W ferworze walki takie rzeczy się zdarzają, a czy decyzje sędziów były zasadne, trzeba by przeanalizować na chłodno. Żalu nie mam...
BS Polonia Bytom 103:47 TS Wisła Kraków
24:15, 19:14, 27:10, 33:8
Polonia: Wróbel 22 (4x3), Pruefer 14, Krawiec 13 (1x3), Giżyński 10 (1x3), Wąsowicz 10, Zub 10 (2x3), Bogdanowicz 9 (1x3), Medes 9, Piechowicz 2, Kubiak 2, Dragon 2, Siwik.
Najwięcej dla Wisły: Cepuchowicz 11 (2x3), Rerak 9.
Kolejny mecz Polonia zagra już w środę, 4 grudnia, w hali sportowej przy Studium WFiS Politechniki Częstochowskiej, przeciwko tamtejszej Iskrze, początek o godz... 20.00.
Koszykarze BS Polonii Bytom w sobotę, 30 listopada podejmą Na Skarpie TS Wisłę Kraków. Będzie to mecz... 11. kolejki sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn.
„Jak długo na Wawelu Zygmunta bije dzwon, tak długo Wisła Kraków zwyciężać będzie wciąż” - intonują kibice „Białej Gwiazdy” podczas meczów piłkarskich. Ten nieziemski „gadżet” naprawdę nazywa się Dzwon Zygmunt, bo to jakby jego imię i nazwisko, więc oba człony nazwy z dużych liter, a bije już od... 500 lat, około 30 razy w roku. 30 to taka zaokrąglona liczba kolejek w rodzimych ligach futbolowych, ale Wisła w całej swej historii raczej nie wygrała tylu meczów w roku kalendarzowym.
W Hali Na Skarpie nikt jeszcze bezpośrednio Zygmunta nie słyszał, chociaż w dobie komunikacji elektronicznej i przemianowania świata w globalną wioskę mogłoby się to wydarzyć, ale koszykarze Wisły od lat byli znani jako „Wawelskie Smoki” - a to jakby bliżej historycznych odniesień...
Męska sekcja koszykówki Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków to sześciokrotny mistrz Polski. Ta era przypadła na lata 1954-76, a potem ostatni z dwunastu srebrnych medali mistrzostw kraju „Smoki” wywalczyły w sezonie 1983/84, gdy już na koszykarskim firmamencie widniał HKS Stal Bobrek Bytom.
Na przełomie drugiej i trzeciej dekady XXI wieku Polonia i Wisła rywalizowały w II lidze, z małymi wyjątkami. W sezonach 2015/16 i 16/17 Polonia wygrała wszystkie cztery mecze, a w niebiesko-czerwonych barwach brylował wówczas Emil Podkowiński i obok niego obecni trenerzy: Rafał Sebrala, prowadzący teraz Zagłębie Sosnowiec, i Paweł Wołk-Jankowski - drugi przy Mariuszu Baciku. W składzie krakowian można było wtedy zobaczyć Michała Chrabotę i Sebastiana Dąbka. W rozgrywkach 2016/17 w krakowskich barwach pojawili się: Dominik - nomen omen - Krakowiak oraz Piotr Łucka (przywoływane tu nazwiska są nieprzypadkowe, bo później w mniejszym lub większym stopniu były związane z Polonią). W następnym sezonie (17/18) już tak dobrze nie było - co prawda w Bytomiu wygrała Polonia, ale w Krakowie Wisła. „Wawelskie Smoki” skończyły wtedy sezon na 5. miejscu, a Niebiesko-czerwoni na 7., być może dlatego że snajper Podkowiński wziął urlop od Polonii i trafiał dla MCKiS-u Jaworzno, mając zresztą obok siebie Wojciecha Zuba. Już jednak po roku snajper Podkowiński znów grał Na Skarpie i Polonia z Wisłą (w której debiutował Paweł Fleszar) ponownie wygrała dwa razy, była na koniec rundy zasadniczej druga, a rywalka czwarta. „Królowa Śląska” musiała jednak - na krótko – abdykować, bo w 1. rundzie play offu odpadła z MCKiS-em, w którym grał... Sebastian Dąbek, a także Radosław Lemański i Sebastian Dusiło. W sezonie 19/20 Wisła z wartościowszym od złota (!) Platinum w nazwie nie dała bytomianom zrobić sztycha i awansowała do 1. ligi, a Polonia zajęła wtedy niebezpieczne 12. miejsce. W 1. lidze Platinum zastąpił Chemart, ale niewiele to dało, bo „Wawelscy” na tym szczeblu zagościli tylko przez sezon. Potem, znów na trzecim poziomie, Wisła - już tylko TS - dwa razy zebrała od Polonii, w której grał rozgrywający/rzucający Dąbek. To był piękny sezon z awansem „Królowej Śląska” (znów intronizowanej) do 1. ligi. Po roku po raz kolejny przyszło najbliższym rywalom potykać się ligę niżej i Polonia bez Dąbka, ale z Fleszarem i Krakowiakiem, dwa razy pokonała Wisłę z... Dąbkiem, wygrała rundę zasadniczą i... teraz znów zagra z „Białą Gwiazdą”, bo efektowny smoczy herb zniknął z annałów Polskiego Związku Koszykówki.
Wisła w tym sezonie wygrała dwa mecze, więc raczej nie będzie Na Skarpie faworytem w walce z Polonią pędzącą po 12. kolejne zwycięstwo w sezonie. Dwunaste w jedenastej kolejce, bo ostatni mecz z GMS Polaris KKS Tarnowskie Góry został rozegrany awansem. Tuzin kolejnych wygranych to tegosezonowy rekord niebiesko-czerwonych piłkarzy, którzy chyba nie będą mieli nic przeciwko jego wyrównaniu, a potem pobiciu.
● 11. kolejka 2. Ligi Koszykówki Mężczyzn - grupa C
● BS Polonia Bytom - TS Polonia Bytom
● Sobota, 30 listopada, godz. 18.00
● Hala Na Skarpie przy ul. Frycza-Modrzewskiego 5a
Koszykarze BS Polonii Bytom Na Skarpie pokonali GMS Polaris KKS Tarnowskie Góry 100:72, w meczu awansem z 13. kolejki sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn.
Bardzo znamienita akcja „Movember”, mająca na celu zwrócenie uwagi na profilaktykę badań nowotworowych nie tylko typowych dla mężczyzn, trafiła pod dach Hali Na Skarpie. Na derbowym meczu bytomian z tarnogórzanami swoją misję prezentowały przedstawicielki fundacji „Oko w oko z rakiem”, członkowie Stowarzyszenia Kibiców Bytomskiej Koszykówki „Niebiesko-czerwoni” zaopatrywali wszystkich chętnych w wąsy, które przybierały także... panie, a gdy ktoś akurat chciał swój zarost uporządkować, mógł skorzystać z mobilnego stanowiska Bandy Barbershop, która była sponsorem dnia meczowego. Nie zabrakło oczywiście Mażoretek Charms, które umilały większe przerwy w grze. Zaproszenie do udziału w „Movember” przyjęli także sobotni rywale, więc oba zespoły zaprezentowały stosowny baner, który przewędrował na Frycza z Piłkarskiej, ale już na rozgrzewce było widać, że wszyscy Poloniści - oczywiście także trener Mariusz Bacik - zapuścili wąsy, choć na przykład Krzysztof WĄSowicz nie musiałby. Bodaj trzech naszych zawodników dla uwypuklenia męskiego atrybutu, będącego symbolem listopadowego happeningu, zlikwidowało resztę zarostu - bujne dotąd brody.
I właśnie tak odmieniony Filip Pruefer podszedł jak zwykle do inauguracyjnego rzutu sędziowskiego, ale pierwsze punkty - dwa - zdobyli goście, za sprawą Marcina Majcherka, jednak za moment staranowany pod tablicą Jarosław Giżyński trafił dwa wolne, a Pruefer w swoim stylu dwa spod obręczy. Na 4:4 wyrównał niegdyś Polonista Przemysław Zygmunciak, ale więcej już na tablicy wyników remis się nie pojawił, bo zaraz „trójkę” zaprezentował pozbawiony wcześniej brody Michał Krawiec, a gdy Majcherek zmniejszył wynik dwoma, dwoma odpowiedział Krawiec. Początkowy power wśród obu zespołów był taki, że w pierwszych 100 sekundach zdobyto 15 punktów, ale pewnie nie jest to żaden rekord, gdyż wiemy jak szybką grą jest koszykówka. Chwila parkietowego spokoju spowodowała, że na kolejne punkty kibice czekali prawie minutę, a na 11:6 podwyższył Wąsowicz, ale Majcherek za dwa i kolejny były Polonista, a dziś kapitan KKS-u, Szymon Podgórski, jednym z dwóch wolnych „skrócili” wynik, jednak za moment Pruefer z bliska, Wąsowicz jednym wolnym i Wróbel za 2 pokazali kierunek w jakim zmierza koszykarska Polonia. Dwa „oczka” dla gości zdobył Jarosław Fomiczow i w połowie pierwszej kwarty na parkiet weszły miejscowe podpory - Marek Piechowicz i Paweł Bogdanowicz. Ten drugi (chyba nigdy nie nosił brody) od razu zablokował rywala, otwierając Wróblowi drogę do „dryblingu” po dwa punkty, a potem Wróbel, faulowany przy rzucie zza łuku, całkiem spokojnie (jak kilka naszych piosenkarek wypijało trzecią kawę) trafił wszystkie osobiste. Po wznowieniu gry i nieudanym ataku gości ich grający trener, Bartłomiej Wróblewski (też przez sezon grał niegdyś w Na Skarpie) wziął czas. Oczywiście wiemy, że taka przerwa z automatu przysługuje też rywalom, więc gospodarze wykorzystali ją chyba lepiej, bo zaraz Krawiec trafił za trzy, a kapitan Piechowicz, który też zmienił swój image, ale nowy zarost już było widać, solówką poszedł po dwa. Na dwa punkty Zygmunciaka, trzema odpowiedział Bogdanowicz i za moment identycznie zareagował na „dwupak” Łukasza Lewińskiego (poprzedni sezon, ale także jeden z wcześniejszych w Polonii). Pomimo 32:15 trener Bacik wzburzył się bodaj na jakąś decyzję sędziów, a jeszcze Zygmunciak trafił dwa dla gości, więc Wróbel uspokoił atmosferę „trójką”, a Zub po solowej kontrze „dwójką”. Jeszcze tylko Zygmunciak trafił za dwa, a faulowany przy rzucie nie podwyższył i pierwsza kwarta zakończyła się 37:21. Biorąc pod uwagę, iż KKS przyjechał do Bytomia jako 3. drużyna w tabeli z jedną tylko porażką, wynik był naprawdę wysoki...
II kwartę dwoma punktami po klasycznym koszykarskim obrocie (świat mówił na to piwot) otworzył Piechowicz, co dwoma przybliżył KKS-owi Aleksander Maślanka. Potem Pruefer dostał w nos (któż z rywali się ośmielił?!), więc może dlatego nie powiększył wyniku z wolnej linii, ale uczynił to „dwójką” Piechowicz, na co „trójką” odpowiedział rozgrywający-trener gości Wróblewski. Wtedy czas wziął trener Bacik, po którym piłkę przez niemal cały parkiet sfinalizował spod obręczy Patryk Piszczatowski. Za moment Pruefer trafił z bardzo bliska, a Piechowicz z... daleka (za trzy). Kolejne dwa punkty zdobył Bogdanowicz, a następne dwa po przechwycie i solówce przez pół boiska Wojciech Zub. Po 14 minutach gry Polonia miała już... pół setki punktów. Drugie pół otworzył Krawiec po zbiórce Preufera i jego natychmiastowym „desancie”. Piszczatowski wkrótce zaimponował wsadem, ale lekko, łatwo i przyjemnie, tak jakby rzucał rybkę delfinowi, odpowiedział bytomski kapitan. Gdy „trójkę” zmieścił Zygmunciak, Super-Mario znów wziął czas, po którym rywale skontrowali i Lewiński zdobył 2 pkt. W rewanżu Piechowicz „poskładał trójkę” (2+1), ale znów za dwa trafił Lewiński, na co Pruefer wykorzystał dwa wolne. Jednym wolnym zmniejszył Czyż i było 59:38. Magiczna „60” po pierwszej połowie byłaby zapewne wydarzeniem, ale do dużej przerwy trafił jeszcze tylko Zygmunciak jeden z trzech wolnych - 59:38. Po zmianie stron Zygmunciak zdobył jednak trzy, a „60” pękła po solowej „dwójce” Wróbla. Dwa wolne zaliczył Pruefer, dwa pkt lobikiem Wąsowicz, ale Zygmunciak nie ustawał w „trójkach” - dwie z przerwą na na „trójkę” Wróbla. Jak Lewiński za dwa, to Pruefer 1+1, jak znów Lewiński za dwa, to Giżyński 2+1, a potem samotne dwa po zwodach. Na kolejną „trójkę” Zygmunciaka Piechowicz zareagował „jedynką”, co „dwójką” skwitował Maślanka, a podwójnie (1+1 i 2) kwartę zamknął Bogdanowicz - 80:57.
Jak trzecią odsłonę zamknął, tak ostatnią nasz filar otworzył asystą „w ciemno” do wbiegającego Wróbla (2 pkt), który za moment odwdzięczył się Bogdanowiczowi równie spektakularną asystą (2), a jeszcze naszej „9” świetną długą piłkę przekazał Zub (2). Wróbel dołożył 1+1 i było 88:57, na 6,5 minuty przed końcem. Zatrzymywany Piechowicz przechytrzył rywala (2), potem było 1+1 Bogdanowicza. Gdy na 2 pkt Fomiczowa, dwoma odpowiedział Pruefer, goście wzięli jeszcze jeden czas, po którym „trójkę” śmignął Majcherek, a 2 dołożył Podgórski. Po „osobistym” punkcie Pruefera, kapitan gości pośpieszył z „trójką”, a na kolejny punkt naszego mocarza znów Podgórski nie pomylił się zza łuku. Na minutę przed końcem było 96:70 i znów „za raz” trafił Pruefer, a po dwóch wolnych Podgórskiego było 97:72. Mocno do setki mógł nas zbliżyć „osobiście” Kamil Kubiak, ale zabrakło mu zimnej krwi i gdy wydawało się, że pierwszy w tym sezonie mecz Polonii Na Skarpie nie zakończy się bez „Que serra, serra, Polonia sto punktów ma!”, sprawy w swoje ręce wziął... nie, nie Paweł Bogdanowicz, tylko Michał Krawiec, który spod... okien trafił na siedem dziesiątych sekundy przed syreną!
- Przed meczem nasz trener ostrzegał przed lekceważeniem rywala - relacjonował na gorąco Marek Piechowicz - ale my mamy bardzo mocną drużynę i raczej skupiamy się na swojej grze niż na rywalu. Broda? Nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz ją zgoliłem, ale już zapuszczam nową. Zgolę ją w... listopadzie następnego roku.
Już na spokojnie, po meczu, sztab szkoleniowy Polonii skorzystał z usług Bandy Barbershop i Mariusz Bacik zgolił wąsy, co można zobaczyć na facebooku...
BS Polonia Bytom 100:72 GMS Polaris KKS Tarnowskie Góry
37:21, 22:18, 21:18, 20:15
Polonia: Wróbel 19 (2x3), Bogdanowicz 18 (2x3), Piechowicz 17 (1x3), Pruefer 17, Krawiec 13 (3x3), Giżyński 7, Wąsowicz 5, Kubiak, Zub 4.
Najwięcej dla KKS-u: Zygmunciak 24 (5x3), Podgórski 11 (2x3), Lewiński 10.
Kolejny mecz Polonia zagra w sobotę, 30 listopada, w twierdzy niezdobytej Na Skarpie przeciwko Wiśle Kraków, początek tradycyjnie o 18.00.
Koszykarze BS Polonii Bytom podejmą 23 listopada GMS Polaris KKS Tarnowskie Góry w Wąsatych Derbach na Skarpie. Będzie to mecz 13. kolejki sezonu 2024/25 2. Ligi Mężczyzn.
Najbliższe święta to oczywiście Boże Narodzenie, a nie Wielkanoc, jednak już teraz sporo miejsca w ludzkiej świadomości zajmują... jaja. Sporo wiemy o światowej akcji „Movember”, mającej na celu zwrócenie uwagi mężczyzn na profilaktykę chorób, które przytrafiają się właśnie tej płci. Piłkarze BS Polonii już to zamanifestowali, teraz kolej na koszykarzy. Zaproszenie do tego happeningu przyjął GMS Polaris KKS Tarnowskie Góry, najbliższy rywal Niebiesko-czerwonych, więc w Hali Na Skarpie będzie się działo w sobotę przed, w trakcie i po derbach. Z jednej strony będzie stoisko fundacji „Oko w oko z rakiem", gdzie wiele będzie się można dowiedzieć o nie tylko męskich nowotworach oraz poznać zasady samobadania, a z drugiej - i to najbliżej boiska - będzie mobilne stanowisko Bandy Barbershop, która jest sponsorem dnia meczowego, a pasuje do akcji jak ulał, bo widzialnym jej symbolem są WĄSY...
Żeby to - i nie tylko to, ale już nie uprzedzajmy wypadków - zobaczyć, trzeba w sobotę po... zmroku przybyć na Frycza-Modrzewskiego, gdzie odbędą się właśnie WĄSATE DERBY. Dzisiejszy GMS Polaris KKS pod różnymi nazwami rywalizuje z koszykarską Polonią od sezonu 2018/19. Rywalizuje, ale też wymienia się „zasobami ludzkimi”. Na przykład Radosław Kuciński był pierwszym trenerem reaktywowanej Polonii, a jego grającym asystentem był przez pierwszy, III-ligowy sezon Mariusz Bacik, wielki animator powrotu Bytomia na koszykarskie mapy. Trener Kuciński oddał potem szkoleniowe stery właśnie trenerowi (już niegrającemu) Bacikowi, a sam poprowadził KKS, gdzie dziś jest trenerem drugim. Z Polonii do KKS-u, choć po pewnej przerwie, trafił Michał Nikiel, podobnie Grzegorz Zadęcki - dla nas popularny „Orzech”, a dziś wójt gminy Świerklaniec. W tym samym kierunku udawali się m.in. Tomasz Wróbel, Szymon Podgórski, Artur Sapiński i chyba długo można by było wymieniać. Natomiast przez Tarnowskie Góry do Polonii trafił Sebastian Dąbek. I w Tarnowskich Górach, i w Bytomiu grał Maciej Wąsowicz, brat naszego rozgrywającego Krzysztofa. Bez urazy - nazwisko WĄSowicz najbardziej będzie pasowało do okoliczności sobotniego meczu!
Dziś w KKS-ie grają: Bartłomiej Wróblewski, Łukasz Lewiński, Przemysław Zygmunciak i wspomniany już Szymon Podgórski - wszyscy z krótszą lub dłuższą przeszłością w Bytomiu, jednak pierwszy z nich jest od tego sezonu głównym trenerem seniorskiej drużyny, a w rozgrywkach 2016/17 zdobył dla Polonii 305 pkt, czterdzieści siedem razy trafiając za trzy. „Na Górach” robi teraz dobrą robotę, bo nasz najbliższy rywal z jedną tylko porażką w dziesięciu meczach, jest na trzecim miejscu w grupie C 2. ligi, o lokatę wyżej od Basket Hills Bielsko-Biała, a z identycznym dorobkiem jak AZS AGH Kraków, więc zapowiada się ciekawe widowisko. Mimo że hasło przewodnie brzmi ZAGRAMY DLA JAJ!, a w drugiej wersji #ZRÓBTODLAJAJ, myślimy, że na parkiecie jaj nie będzie, a zwycięży lepszy. Stowarzyszenie Kibiców Bytomskiej Koszykówki „Niebiesko-czerwoni” na pewno stworzy niepowtarzalną atmosferę, będzie też zapewne oprawa parkietowa w wykonaniu Mażoretek Charms - grupy tanecznej Państwowych Szkół Budownictwa-Zespołu Szkół w Bytomiu, a wszyscy kibice BS Polonia wierzą w jedenaste kolejne zwycięstwo, po którym już tylko krok zostanie do wyrównania rekordu Niebiesko-czerwonych piłkarzy...
● 13. kolejka 2. Ligi Koszykówki Mężczyzn - grupa C
● BS Polonia Bytom - GMS Polaris KKS Tarnowskie Góry
● Sobota, 23 listopada, godz. 18.00
● Hala Na Skarpie przy ul. Frycza-Modrzewskiego 5a
Wąsate derby, które odbędą się 23 listopada na Skarpie, swoją obecnością uświetni Banda Barbershop, w charakterze sponsora dnia meczowego.
Do Wąsatych derbów, pomiędzy BS Polonią Bytom a GMS Polaris KKS Tarnowskie Góry, pozostało już tylko kilkadziesiąt godzin. Przypomnijmy, że "zagramy dla jaj", czyli w jakże ważnej inicjatywie promocji profilaktyki nowotworowej i zdrowia psychicznego mężczyzn. Jak dobrze wiecie, ta akcja charakteryzuje się odpowiednim, wąsatym zarostem wśród męskiej części kibiców, a o wspomniany zarost zatroszczy się Banda Barbershop.
Nasz sponsor pojawi się na Skarpie z mobilnymi stanowiskami barberskimi, na których każdy z panów będzie mógł się rozsiąść i "przyciąć się", będąc na poziomie parkietu i nie tracąc ani chwili z trwających derbów.
Dziękujemy Bandzie za przyłączenie się do tej inicjatywy, a Was zapraszamy na ich media społecznościowe, a także do wizyty na ich stanowisku na najbliższym meczu.
Bilety online na Wąsate Derby dostępne są TUTAJ! Do zobaczenia w sobotę na Skarpie.